Brak wody na Mierzei i niskie ciśnienie CWŻ. Sytuacja może się powtórzyć?

W sobotę rano Centralny Wodociąg Żuławski wystosował komunikaty informujące o ograniczonych zasobach wody, prosząc jednocześnie o oszczędne zużycie. Tego samego dnia, bo już o godz. 13.00, dostęp do wody utraciło wiele gospodarstw domowych. Wcześniej miejscowo występowały także problemy z ciśnieniem wody wynikające z jej nadmiernego poboru.

- Woda podawana była do sieci o obniżonym ciśnieniu, z tego powodu woda na wyższe kondygnacje budynków po prostu nie docierała. Skala tego problemu była różna w zależności od miejscowości

- tłumaczy Tomasz Szczepański, prezes zarządu Centralnego Wodociągu Żuławskiego.

- Z naszego wywiadu wynika, że w Nowym Dworze Gdańskim problem ten występował od 3. piętra wzwyż. Są jednak takie miejscowości jak Skowronki czy Kąty Rybackie, które są położone nieco wyżej. Tam problem występował już na niższych kondygnacjach. Wówczas woda co prawda była na całym obszarze, ale ze względu na ciśnienie niektóre punkty nie miały do niej dostępu.

Głównym powodem problemów w dostępie do wody był jej ogromny pobór, na który nowa stacja nie była przygotowana. Przez kilka dni zapotrzebowanie było na najwyższym możliwym pułapie, stacja w Ząbrowie pracując na pełnych obrotach, dostarczała 800 m sześciennych wody na godzinę.

- Należy zaznaczyć, że pobór nie tylko był ogromny, ale również ciągły. W ciągu dnia stacja pracowała na pełnych obrotach, bardzo wysokie pobory utrzymywały się również nocą, a od wczesnych godzin porannych znów podnosiły się do maksimum

- wyjaśnia prezes Szczepański.

Zasoby wody na Mierzei Wiślanej zabezpieczają 3 zbiorniki każdy o objętości 1000 m sześciennych. Po kilku dniach tak wzmożonego poboru wody pracownicy CWŻ nie byli w stanie napełniać zbiorników na bieżąco. Kryzys nastąpił w nocy z piątku na sobotę, woda zgromadzona w zbiornikach wystarczyła do godz. 13.00.

- Od rana zaczęliśmy podkręcać studnie, licząc na to, że uda nam się zwiększyć wydobycie wody i odprowadzić ją do stacji w Ząbrowie. Niestety, przy tak potężnym poborze wody niezależnie od naszych starań tej wciąż ubywało. Cała bieżąca produkcja była od razu wykorzystywana, z tego powodu byliśmy zmuszeni zmniejszyć ciśnienie całej sieci

- tłumaczy prezes CWŻ.

By w jakiś sposób zażegnać problemy z dostępem do wody, stworzono tymczasowe punkty jej poboru. Było to jednak rozwiązanie chwilowe, do tego zupełnie niesatysfakcjonujące mieszkańców. Wiele gospodarstw znajdujących się w potrzebie nie było w stanie dotrzeć do wyznaczonych miejsc w ściśle określonej porze w godzinach 17.00 - 20.00.

Choć w przeszłości zdarzały się podobne problemy, to nigdy nie na taką skalę. Obawy narzucają się same: jakie jest ryzyko, że problemy w dostępie do wody powtórzą się w środku sezonu?

- Wyciągnęliśmy wnioski, udało nam się zwiększyć pobór wody ze studni. Stacja momentami pracowała nawet na 950 m sześciennych na godzinę. Pamiętajmy, że jest to zupełnie nowa stacja, również od strony technologicznej i cały czas się jej uczymy. Wierzę, że w przyszłości lepiej poradzimy sobie z tego typu problemami

- zapowiada prezes CWŻ.

- Nie jesteśmy jednak w stanie przewidzieć tego, co przed nami. Jeśli na przykład wydarzy się awaria sieci magistralnej, to w konsekwencji nie będzie w stanie zapełniać zbiorników wody czystej i również będziemy musieli zmniejszyć ciśnienie lub całkowicie odciąć dostęp wody. Codziennie robimy wszystko, by do takich sytuacji nie dochodziło