Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Życie w mieście Yamunanagar w Indiach okiem Anny Gnyś

Joanna Gieniusz
Anna Gnyś
Anna Gnyś w październiku 2018 roku odbyła podróż do Indii. Teraz opowiada o tym, jak wygląda życie w mieście Yamunanagar.

Anna Gnyś propozycję wyjazdu do Indii otrzymała pół roku temu.

- Na taki pomysł wpadł mój przyjaciel Amit. Był moim współlokatorem w czasach, kiedy mieszkałam w Irlandii. Zaproponował mi, abym uczestniczyła w weselu Jego kuzynki. Pierwotnie miałam wystąpić w roli fotografa, ale Para Młoda wybrała kogoś innego. Byłam gościem, a zdjęcia i tak robiłam, ale to bardziej w prezencie oraz do swojego portfolio. U nich jest taka kultura, że najbliższa rodzina może zapraszać kogo chce, bez wiedzy Pary Młodej, dlatego te wesela są takie ogromne - wyjaśnia Anna Gnyś.

Fotografka spędziła w rodzinnym mieście Amita dwa ostatnie tygodnie października. Wyjazd podporządkowany był głównie weselu.

- W pierwszym tygodniu wszystko praktycznie obracało się wokół wesela. Były różne przygotowania, ceremonie oraz samo wesele. Drugi tydzień to spędzanie czasu z rodziną. Nie byliśmy w żadnych miastach turystycznych, dlatego też nie mogę powiedzieć, jakie są Indie. Jedyne co, to byliśmy na dwóch wycieczkach w świątyniach. Mogę powiedzieć, jakie jest to miasto, jaka jest ta rodzina - mówi.

Rodzina Amita jest liczną rodziną. Utrzymuje znakomite relacje z sąsiadami oraz bardzo bliskie relacje z rodziną, która mieszka w innej części miasta. Można poczuć się tam, jak we własnym domu. Jak zauważa Anna Gnyś, Hindusi są bardzo gościnni, spokojni, opanowani w domu i w życiu codziennym.

-Czułam się zaopiekowana bardziej, niż bym chciała. Nie pozwalano poruszać mi się samej ze względu na bezpieczeństwo. Nie mogłam sobie nic sama kupić, wszystko mi kupowano. Jedyne co, to kupiłam prezenty dla bliskich. Tak jest wszędzie w Indiach - zaznacza fotografka.

Z kolei na ulicy panuje harmider i chaos.

-Osoby prowadzące pojazdy sprawiają wrażenie, że się bardzo spieszą i są zestresowani. Może tak wcale nie jest, ale ja to tak spostrzegłam. Wszyscy trąbią, jest ogromny tłok na ulicy. Nie ma żadnych zasad ruchu. U nas używanie klaksonu jest to objaw zdenerwowania, tam to jest normalnie, tak jak u nas włączenie kierunkowskazu - tłumaczy Anna Gnyś.

Miasto Yamunanagar liczy około 400 tys. mieszkańców. Jak stwierdza fotografka, miasto jest nieturystyczne.

-W mieście nie było żadnych białych ludzi, także byłam dla wszystkich wielką atrakcją. To było moje największe zaskoczenie. Wszyscy się na mnie patrzyli z zaciekawieniem. Mnóstwo ludzi robiło sobie ze mną zdjęcie - mówi. -Można powiedzieć, że miasto jest zaniedbane. Wszystkie budynki, oprócz szpitala, szkoły, wyglądają jak ruina. Dużo ludzi postrzega to jako biedę. Ja tego tak nie postrzegłam. Hindusi, moim zdaniem, wydają pieniądze na inne rzeczy np. na biżuterię i stroje - mówi fotografka.

Annę Gnyś zaskoczyła jedna rzecz.

-Mimo, że wiele osób zaprzeczało, jak podejmowałam ten temat, mam takie wrażenie, że kobiety nie mają tam takich praw jak mężczyźni. Widziałam, że one wszystkie siedzą w domu, gotują i bawią dzieci. Jeżeli pracują, to zazwyczaj jest to praca w szkole, na pół etatu. Pracują mężczyźni. Dlatego we wszystkich punktach usługowych, w sklepach, zobaczyć można tylko mężczyzn.

Zdjęcia Anny Gnyś można obejrzeć: TUTAJ

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowydworgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto