Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Za niecały tydzień startuje 48. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Rozmawiamy z Leszkiem Kopciem, dyrektorem festiwalu

Stanisław Balicki
Stanisław Balicki
Rekordowe liczby zgłoszonych filmów fabularnych i krótkometrażowych i mocno zaznaczająca się tematyka historyczna to wyznaczniki nadchodzącej edycji gdyńskiego święta polskiej branży filmowej. O tym i innych ciekawych szczegółach 40. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych mówi „Dziennikowi Bałtyckiemu” Leszek Kopeć, dyrektor festiwalu.

Już tylko miesiąc dzieli nas od dorocznego święta polskiej branży filmowej

- Festiwal rozpoczyna się 18 września w poniedziałek, kończy się 23 września w sobotę. Tradycyjnie będzie się odbywał w Gdyni, w 4 dużych obiektach: Teatrze Muzycznym, Gdyńskim Centrum Filmowym, Konsulacie Kultury i kinie Helios.

Jak w tym roku wygląda oferta konkursowa?

- Program w głównym zarysie nie uległ zmianie, mamy 3 konkursy: główny z 16 filmami pełnometrażowymi, konkurs filmów krótkometrażowych, których jest w tym roku 25 i rywalizację filmów mikrobudżetowych, których w tym roku zgłoszono 4 i wszystkie one znalazły się w konkursie. Mocnym akcentem programu konkursu głównego w tym roku jest sporo filmów historycznych, dotyczących zwłaszcza historii najnowszej. To dzieła niebanalne, bywa, że przełamujące konwencję poważnego filmu historycznego. W ogóle w programie jest spora różnorodność gatunkowa, tematyczna, jest kilka filmów debiutanckich; dwa pierwsze filmy, cztery – drugie. Większość filmów pokazana zostanie premierowo, będzie możliwość zapoznania się z najświeższą produkcją, w trzech czwartych pokazywaną w Gdyni po raz pierwszy.

Co obok konkursów będzie się w tym roku dziać podczas festiwalu?

- W programie towarzyszącym duży nacisk został położony, podobnie zresztą jak w poprzednich latach, na sekcję programową „Gdynia Industry”. Zawiera ona w sobie mnóstwo debat, paneli, dyskusji, warsztatów, spotkań, pitchingów i innych wydarzeń. Zwróciłbym uwagę na jeden z wątków, najświeższy chyba problem środowiska filmowego, który porusza emocje, może bardziej w Stanach Zjednoczonych, niż w Polsce. Dotyczy to sztucznej inteligencji używanej w produkcji i realizacji filmów fabularnych. Będzie też omawianych wiele bieżących problemów krajowego środowiska, łącznie z kwestią tantiem z internetu, o które toczy się walka już od paru lat, kwestia implementacji dyrektywy europejskiej.

A pokazy pozakonkursowe, cykle i retrospektywy? Czy jest coś, co szczególnie by Pan polecił?

- Zwróciłbym uwagę na „Mistrzowską Piątkę”, ciekawy nowy komponent, który zaproponowała w tym roku Joanna Łapińska, dyrektor artystyczna festiwalu. Pięcioro filmowców opowie o polskich filmach, szczególnie dla nich ważnych. To nowa formuła wzajemnej prezentacji swoich dokonań poprzez twórców. Mistrzowie opowiedzą widzom i uczestnikom festiwalu o swoich ulubionych filmach. Przez Agnieszkę Smoczyńska przywołany zostanie film „Opętanie” Andrzeja Żuławskiego, Filip Bajon sięga dużo głębiej w przeszłość, wybrał film „Jak daleko stąd, jak blisko” Tadeusza Konwickiego. Ewa Pruszczyńska – Wojciecha Jerzego Hasa „Jak być kochaną”, Jan P. Matuszyński – „Nic śmiesznego” Marka Koterskiego. Alan Starski, tegoroczny laureat Platynowych Lwów za całokształt twórczości, nawiązując do swojej współpracy z Andrzejem Wajdą, omówi z widzami jego „Popiół i diament”.

To pierwszy festiwal prawdziwie postcovidowy, gdy nie obowiązują już żadne ograniczenia, które szczególnie dotknęły branżę filmową. Jaka jest kondycja polskiego kina po pandemii?

- Patrząc na liczbę filmów zgłoszonych w tym roku, rekordową, prawie 60 fabularnych, to można powiedzieć, że ilościowo rzeczywiście przeżywamy jakiś rozkwit, mimo różnych perypetii, po pandemii koronawirusa, która wyhamowała i produkcję i dystrybucję. Do tej pory trudno jest odbudować frekwencję w kinach, która w 2019 roku była do tego rekordowa w najnowszej historii polskiej kinematografii. Nie wróciliśmy jeszcze do tych ponad 80 mln ale w tym roku producenci zdecydowali się zapewnić bardzo pracowity czerwiec i początek lipca festiwalowym selekcjonerom, komitetowi i dyrektor artystycznej. Obejrzeć 60 filmów w ciągu 5 tygodni, to było duże wyzwanie. Tak samo w krótkim metrażu, pojawiło się nie 90, jak w poprzednich latach a aż 135 filmów. Bardzo mocną zresztą jest ta część festiwalu, chciałem zwrócić uwagę na coraz ciekawszą ofertę programową filmów krótkometrażowych, nie tylko etiud szkolnych, ale też wielu profesjonalnych studiów i producentów.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Za niecały tydzień startuje 48. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Rozmawiamy z Leszkiem Kopciem, dyrektorem festiwalu - Dziennik Bałtycki

Wróć na krynicamorska.naszemiasto.pl Nasze Miasto