Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W kurortach po sezonie – jak żyje się mieszkańcom Mierzei Wiślanej?

Witold Chrzanowski
Witold Chrzanowski
Dziennik Bałtycki
Jak żyje się mieszkańcom Mierzei Wiślanej po sezonie letnim, gdy już nadmorskie kurorty – od Mikoszewa i Jantara aż po Krynicę Morską i wchodzące w jej skład Piaski – opuszczają rzesze turystów. Przez trzy miesiące to właśnie wokół nich kręciło się praktycznie całe życie na Mierzei. Jak wygląda to życie bez nich? Jak działają po sezonie sklepy, restauracje, służba zdrowia i komunikacja?

- To już nie lata 80. zeszłego stulecia, gdy od drugiej połowy września Krynica Morska była, jak to się kiedyś mówiło, „zabita deskami”. Mamy XXI wiek i dużo się u nas zmieniło – mówi burmistrz Krzysztof Swat i dodaje: - W ostatnich latach w Krynicy Morskiej powstało więcej atrakcji posezonowych – są to na przykład ścieżki rowerowe i promenada. Miejsca te, gdy jest pogoda, przyciągają liczne rzesze turystów. Do ich obsługi potrzebne jest zaplecze – na przykład wypożyczalnie rowerów. Nawet zimą , jeśli jest sprzyjająca aura, ludzie do nas przyjeżdżają. A jak przyjeżdżają to musza skorzystać ze sklepów, kawiarni, restauracji, barów – na pewno nie w takiej liczbie jak w lecie, ale spora ich część działa i przynosi dochód właścicielom, a zarobek pracownikom.

Z obiektów tych korzystają także właściciele apartamentów, którzy przyjeżdżają do Krynicy Morskiej na weekend, a także turyści przybywający do kurortu na kilkudniowe pobyty w porze jesienno-zimowej. Nocleg zapewnia im szereg całorocznych ośrodków wypoczynkowych, których w mieście (najmłodszym na Pomorzu) nie brakuje.

- Bardzo dużo odwiedza ludzi Krynicę Morską od października aż do kwietnia, a w maju mamy pierwsza imprezę regatową. Sezon nie trwa u nas cały rok, ale gości, praktycznie w każdym miesiącu jest sporo. Moją ambicją jest jednak doprowadzenie do powstania u nas uzdrowiska, co nie tylko przedłużyłoby sezon na 12 miesięcy, ale, przede wszystkim, zabezpieczyło finansowo Krynicę Morską – podkreśla burmistrz Krzysztof Swat.

Póki co jednak to jedynie turyści, a nie kuracjusze zasilają budżety kryniczan zajmujących się obsługą ruchu turystycznego. Czy mieszkańcy nie mają jednak innych problemów? Po sezonie letnim nie ma w mieście karetki pogotowia ratunkowego (funkcjonuje tylko przez trzy miesiące od czerwca do końca sierpnia i jeździ z ratownikami medycznymi, ale bez lekarza).

- Cały czas jednak, przez okrągły rok, jest zapewniona podstawowa opieka zdrowotna, świadczona przez zamieszkałego u nas lekarza rodzinnego. Najbliższa karetka po sezonie jest w Stegnie i to ona obsługuje w razie potrzeby mieszkańców Krynicy Morskiej. Możemy też korzystać, w sytuacji nagłej potrzeby ze śmigłowca ratowniczego z Trójmiasta. Lotnicze Pogotowie Ratunkowe działa cały czas – mówi burmistrz Krynicy Morskiej.

Rolę lotniczego pogotowia podkreśla także Robert Zieliński, wójt Sztutowa. Włodarz widzi jednak potrzebę uruchomienia jeszcze przynajmniej jednej karetki pogotowia ratunkowego na Mierzei Wiślanej.

- Uważam, że w skali i Mierzei i całego powiatu nowodworskiego tych karetek powinno być więcej – żeby czas oczekiwania na pomoc – w okresie, gdy podstawowa opieka medyczna jest nieczynna , a tak jest wieczorem i nocą - wydatnie się skrócił – mówi wójt Sztutowa.

Jak stwierdza Robert Zieliński, brak dodatkowej całorocznej karetki jest uciążliwy, ale największym problemem dla mieszkańców jest brak komunikacji autobusowej na terenach wiejskich, obejmujących południowe obszary gminy.

- Jesteśmy gotowi, jako samorząd dołożyć się do tego, by taka komunikacja powstała, co ułatwiłoby mieszkańcom dotarcie do Sztutowa, Kątów Rybackich czy Nowego Dworu Gdańskiego. Na razie w tym celu wykorzystujemy autobus szkolny, ale jest to możliwe tylko od września do czerwca – tłumaczy wójt Robert Zieliński.

Jak dodaje, kilka miesięcy temu władze gminy prowadziły rozmowy na temat rozwoju kursów autobusowych z elbląskim PKS, ale rozmowy te - z niewiadomych dla wójta przyczyn – zakończyły się fiaskiem.

Problemów z komunikacją nie mają natomiast, jak twierdzi wicewójt Tomasz Gajewski, mieszkańcy gminy Stegna.

- W ubiegłym roku mieliśmy takich sygnałów sporo. Ludzie skarżyli się na zbyt małą liczbę kursów – szczególnie na trasie z Krynicy Morskiej do Gdańska – mówi wicewójt Stegny.

W tym roku, jak dodaje samorządowiec, „nie jest źle, ale zawsze może być lepiej”. - Nie ma takiej miejscowości w naszej gminie, której mieszkańcy nie mogliby dostać się autobusem do Gdańska, czy Elbląga, choć oczywiście takiej liczby połączeń, jak w latach 90. już nie ma – stwierdza włodarz, zauważając zarazem, iż: - Mamy za to więcej samochodów. Kiedyś jeden samochód przypadał na trzy rodziny, teraz, bywa, że dwa-trzy auta są w jednej rodzinie.
Podobnie jak w Krynicy Morskiej i Sztutowie także w Stegnie i innych miejscowościach nadmorskich gminy, na przykład w Jantarze czy Mikoszewie widać jeszcze turystów.

- Przebywają oni przede wszystkim w ośrodkach rehabilitacyjnych. W weekendy nadal mamy zapełnione plaże. By skorzystać ze spacerów nadmorskich przyjeżdżają do nas goście z wielu miejscowości pomorskich – na przykład Tczewa czy Kwidzyna, a także z pobliskiego Elbląga – mówi wicewójt Tomasz Gajewski.

Jak stwierdza samorządowiec, z przyjazdów spacerowiczów najbardziej cieszą się właściciele nadmorskich barów.

Ktoś się dziwi?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krynicamorska.naszemiasto.pl Nasze Miasto