Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śmieciowa mafia na Żuławach? Nielegalny magazyn pełen niebezpiecznych cieczy w okolicach Nowego Dworu Gdańskiego

Redakcja
Na terenie magazynów na gdańskiej Przeróbce znajdują się 203 pojemniki, w których jest ok. 140 tys. litrów niebezpiecznych cieczy
Na terenie magazynów na gdańskiej Przeróbce znajdują się 203 pojemniki, w których jest ok. 140 tys. litrów niebezpiecznych cieczy fot. UM Gdańsk
Do sądu trafiła sprawa odpadów, które składowane są nielegalnie w jednym z magazynów niedaleko Nowego Dworu Gdańskiego. Bardzo prawdopodobne jest, że część z tych materiałów może być toksyczna. Cała sprawa może mieć związek z działalnością mafii śmieciowej na Pomorzu.

Nielegalny skład zawierał m.in. pojemniki z płynnymi odpadami. Do tego w magazynie znajdują się innego rodzaju przedmioty. Sprawa trafiła do sądu. Proces będzie się odbywał w Malborku.

Skład magazynu został ujawniony wiosną ubiegłego roku.

- Ten proceder został przerwany, po interwencji odpady przestały trafiać do naszej gminy. Niemniej, ktoś zdążył w okolicach Nowego Dworu Gd. zmagazynować sporą ilość tych materiałów - mówi burmistrz Jacek Michalski.

- Dzięki pracy funkcjonariuszy z Komendy Powiatowej Policji w Nowym Dworze Gd. wiemy, że od połowy kwietnia 2019 r. do końca tego miesiąca, do jednego z pomieszczeń gospodarczych na terenie wsi Myszewo dotarło kilkadziesiąt zbiorników zawierających chemikalia - mówi mł. asp. Joanna Słowik z nowodworskiej KPP. - Składowano je nielegalnie, bez spełnienia jakichkolwiek procedur. Nowodworscy funkcjonariusze ustalili też podejrzanego w tej sprawie.

Zaznaczmy, to o tym magazynie mówił w czasie ubiegłotygodniowej konferencji prasowej wiceprezydent Gdańska, Piotr Borawski.

- Wzywamy do złożenia wyjaśnień posiadacza tych odpadów. Mamy podejrzenia ku temu, by stwierdzić, że osoby, które są ich posiadaczami, nie tylko w Gdańsku, ale też w okolicy Nowego Dworu Gdańskiego, prowadzą zorganizowaną przestępczość - mówił wiceprezydent Gdańska.

Warto bowiem dodać, że płynne odpady zostały porzucone również w Gdańsku, na terenie dawnego Zakładu Naprawy Taboru Kolejowego na Przeróbce. Zdaniem wiceprezydenta Piotra Borawskiego proceder odbywający się w Gdańsku i w Nowym Dworze Gdańskim, to część szerszego zjawiska nielegalnego składowania w Polsce dużych ilości szkodliwych odpadów, pochodzących niekiedy z zagranicy.

- W naszej ocenie jest to problem związany z zorganizowaną przestępczością, występujący w wielu miejscach Polski - podkreślał Piotr Borawski. Nie wiadomo skąd do Gdańska i w okolice Nowego Dworu Gd. dotarły płynne odpady. Nie wiadomo konkretnie co to za ciecz (ekspertyza sprawdzająca trwa od 4 miesięcy). Niemniej, pod koniec stycznia Główny Inspektorat Ochrony Środowiska wezwał władze Gdańska do natychmiastowego usunięcia odpadów.

Jak informuje GIOŚ, są one niebezpieczne dla zdrowia i życia ludzkiego, są łatwopalne i wybuchowe. Stwierdza także w swoim komunikacie, że odpady znalazły się na terenie magazynów w wyniku przestępstwa. GIOŚ ustalił, kto jest sprawcą porzucenia odpadów w Gdańsku. Prokuratura prowadzi w tej sprawie śledztwo.

- Podejrzanym w tej sprawie jest Piotr T., który wykorzystywał dane firmy założonej na tzw. słupa, podpisał umowę na dzierżawę hali magazynowej w Gdańsku i nielegalnie zgromadził niebezpieczne odpady - informuje w oświadczeniu Agnieszka Borowska z GIOŚ-u.

Dodajmy, że Prokuratura Regionalna w Katowicach, prowadzi ogólnopolskie śledztwo dotyczące tzw. mafii śmieciowej, w której działaniu centralne miejsce odgrywa Pomorze. To tutaj odpady przemysłu chemicznego, petrochemicznego, farbiarskiego, lakierniczego i motoryzacyjnego w beczkach lub plastikowych cysternach porzucane były na terenach hal magazynowych oraz w wykopach ziemnych - niejednokrotnie w pobliżu dużych skupisk ludzkich, na terenach atrakcyjnych turystycznie lub w sąsiedztwie zbiorników wodnych. W innych przypadkach, hale do przechowywania, często rakotwórczych, niebezpiecznych dla zdrowia i życia ludzi substancji, miały być wynajmowane na tzw. słupy czyli osoby trzecie wykorzystywane przez grupę po to, by ich dane figurowały w kontraktach.

- Po zapełnieniu magazynów odpadami podejrzani przestawali płacić za czynsz i zmieniali miejsce swojej działalności. Wówczas właściciele tych obiektów orientowali się, że w budynkach porzucono toksyczne odpady - tłumaczy prok. Waldemar Łubniewski z katowickiej prokuratury, który wskazuje, że na ryzyko „istotnego obniżenia jakości wody, powietrza i powierzchni ziemi” oraz zagrożenie dla okolicznych mieszkańców wskazały analizy biegłych z zakresu ochrony środowiska i fizykochemii.

Zaznaczmy, w momencie, gdy nie ma podmiotu odpowiedzialnego za składowanie niebezpiecznych odpadów (w dodatku w sposób nielegalny, bez zachowania procedur bezpieczeństwa) lub właściciela terenu, gdzie zostały złożone, odpowiedzialność za ich usunięcie przechodzi na lokalny samorząd. Tak było np. w przypadku nielegalnego składowiska odpadów w tzw. cegielni w gminie Sztutowo. Niemal dekadę temu, w opuszczonym budynku (jego właściciel przebywał wówczas w więzieniu), odkryto m.in. kanistry z kwasem siarkowym. Po wielu administracyjnych „przepychankach” samorząd musiał wydać kilkadziesiąt tysięcy złotych na wywiezienie i utylizację tych cieczy.

Dwa tygodnie temu gdańscy urzędnicy uruchomili tryb art. 26a z ustawy o odpadach. Przewiduje on wystąpienie do Sanepidu, Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, WIOŚ-u oraz Państwowej Straży Pożarnej o opinię ws. niezwłocznego usunięcia zbiorników z substancjami. Wydział Środowiska Urzędu Miejskiego rozpoczął przygotowania do procedury usunięcia i unieszkodliwienia zbiorników z cieczami. Będzie to jedno z pierwszych tego typu działań w Polsce po ubiegłorocznej nowelizacji ustawy o odpadach. Władze Gdańska rozpiszą także przetarg, który wyłoni firmę, która zajmie się utylizacją odpadów.

- Będziemy potrzebowali 15 dni na ogłoszenie przetargu i 15 dni na złożenie ofert. Musimy zabezpieczyć odpowiednie środki w budżecie miasta uchwałą Rady Miasta Gdańska. To może kosztować ok. milion zł. Po realizacji wezwiemy posiadacza odpadów o zwrot kosztów. W przypadku bezskutecznej egzekucji będziemy zwracać się o zwrot kosztów do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska - mówił Piotr Borawski.

Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz zwróciła się także z prośbą o spotkanie do wojewody pomorskiego, Dariusza Drelicha. Oczekuje wsparcia systemowego dla samorządów ze strony administracji rządowej.

- Będziemy współdziałać ze służbami wojewody w sprawie usunięcia nielegalnego składowiska odpadów - potwierdza burmistrz Jacek Michalski. - Liczymy na wsparcie, także finansowe ze strony Urzędu Wojewódzkiego.

Zdaniem wiceprezydenta Piotra Borawskiego proceder odbywający się w Gdańsku i w Nowym Dworze Gdańskim, to część szerszego zjawiska składowania w Polsce dużych ilości szkodliwych odpadów, niekiedy z zagranicy. - Musimy się zabezpieczyć przed podobnymi działaniami. Brak tu działań systemowych i będziemy chcieli z panem wojewodą i podległymi mu służbami na ten temat rozmawiać - zapowiedział zastępca prezydent Gdańska.

Śmieciowa mafia rozbita. Kilkanaście zatrzymań jednego dnia za nielegalne składowanie niebezpiecznych odpadów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na krynicamorska.naszemiasto.pl Nasze Miasto