Podczas pierwszego meczu Mady Ostaszewo podejmowały u siebie w sobotę Wisłę Tczew. Obie drużyny od samego początku chciały strzelić gola, wynik spotkania otworzyła w dziewiątej minucie Wisła. Na koniec połowy Madom udało się doprowadzić do remisu - w 35 minucie spotkania sędzia podyktował rzut karny dla drużyny z Ostaszewa, który pewnie wykorzystał Mariusz Borowiecki.
W drugiej połowie goście częściej podchodzili pod bramkę gospodarzy. W kilku przypadkach szczęście ratowało Mady przed kolejnymi golami strzelonymi przez zespół z Tczewa. W 48 minucie Wisła zdobyła drugą bramkę, a później zdobyła kolejne dwa gole.
Mady walczyły do samego końca. W 85 minucie Maciej Golicki w kapitalny sposób ominął obrońców przeciwnej drużyny i zdobył drugiego gola dla swojej drużyny. Gospodarzom nie starczyło czasu na wyrównanie i mecz zakończył się wynikiem 2:4.
- Przede wszystkim przegraliśmy ten mecz mentalnie - mówił po meczu trener Madów Ostaszewo Andrzej Bianga.
- Zespół z Tczewa na pewien sposób nas zdominował, zwłaszcza zaangażowaniem i ambicją. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu wyglądała dobrze, ale później ilość błędów sprawiła, że uszło z nas powietrze. Zaliczyliśmy falstart, ale się nie załamujemy
- mówił trener Bianga.
Tego samego dnia LKS Żuławy walczyły na wyjeździe z Pogonią Prabuty. Nowodworzanie pokonali drużynę gospodarzy 5:0. Żuławy już na początku pokazały, na co stać piłkarzy z Nowego Dworu Gdańskiego - w pierwszym kwadransie meczu hat-tricka zdobył Mateusz Gruszewski. W 20 minucie spotkania sędzia podyktował rzut karny dla Pogoni. Piłka jednak poleciała nad poprzeczką.
Kilka minut po rozpoczęciu drugiej połowy czwartego gola dla LKS-u strzelił Patryk Kiełczyński. Piąty gol w wykonaniu Żuław był zasługą Mateusza Gruszewskiego, który łącznie zdobył w spotkaniu cztery bramki.
Jak mówi trener LKS-u Żuławy Andrzej Głowacki, bardziej od wyniku cieszy to, że udało się zrealizować wszystkie założenia.
- Jest to dobry wynik, ale więcej radości mamy z dobrej gry i żelaznej dyscypliny taktycznej. Udało nam się zrealizować założenia , które ustaliliśmy przed meczem. Było u nas widać zawziętość i jedność jako drużyna. - ocenia trener Głowacki.
Zastrzega jednak, że wynik nie oznacza, że ten mecz był łatwy do rozegrania. - Może się wydawać, że to był dla nas spacerek. Jednak Prabuty pokazały w pewnym momencie charakter i twardą grę.
W podsumowaniu meczu udostępnionym na stronie Pogoni Prabuty pojawiła się sugestia, że nowodworzanie w tym sezonie zostaną liderem tej ligi. Trener Żuław podchodzi do takich rozważań z dystansem.
- Umówiliśmy się z zespołem, że nie będziemy patrzeć na tabelę i na to, z kim gramy za kilka kolejek. Zawsze skupiamy się na najbliższym meczu. To, czy zespół awansuje, jest możliwe do określenia pod koniec sezonu. Myślenie o tym teraz może tylko doprowadzić do niepotrzebnego rozluźnienia. Najlepszą mową piłkarzy jest to, co pokazują na boisku
- mówi Andrzej Głowacki.
Nieudany start zaliczyli we wtorek Czarni Przemysław, którzy przegrali z Pomezanią Malbork 1:7. Gol zdobyty przez Pomezanię w pierwszych minutach meczu nie wpłynął negatywnie na morale drużyny gości - kilka minut później bramkę dla Czarnych strzelił Sebastian Szablewski, czym doprowadził do remisu.
Z każdą kolejną minutą spotkania gospodarze jednak zaczynali coraz ostrzej atakować bramkę przeciwników. W ciągu około 15 minut zespół z Malborka strzelił 3 bramki. Pod koniec pierwszej połowy Pomezania zdobyła jeszcze jednego gola i drużyny zeszły na przerwę przy wyniku 5:1 dla malborczyków.
W drugiej połowie Pomezania wypracowała mnóstwo sytuacji pod bramką przeciwnika. Większość z nich kończyła się trafieniem piłki w słupek lub poprzeczkę, lub udanymi reakcjami Czarnych. W drugich 45 minutach spotkania czerwoną kartkę ujrzał Grzegorz Boniecki z drużyny Czarnych. Do końca meczu kibice mogli zobaczyć jeszcze dwie bramki strzelone przez zespół z Malborka. Ostatecznie Pomezania wygrała pierwszy mecz w sezonie 7:1 i zastąpiła LKS Żuławy na pozycji lidera tabeli.
Trener Czarnych Przemysław Tomasz Górski zapowiada, że zespół wyciągnie wnioski z przegranej i nie zamierza się poddawać.
- Graliśmy dziś z drużyną, która będzie walczyć o najwyższe cele. My jesteśmy zespołem, który będzie celował w środek tabeli lub utrzymanie na tym szczeblu rozgrywek. Nie daliśmy rady, przeciwnik wygrał jak najbardziej zasłużenie. Gratuluję Pomezani, a my bierzemy się do pracy i wyciągamy lekcje z dzisiejszego spotkania
- mówi trener Górski.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?