Mierzeja Wiślana. Tragiczny koniec sezonu

Do tego tragicznego zdarzenia doszło około tydzień temu, w godzinach wieczornych, gdy na plaży nie było już prawie żadnych ludzi. Grupka młodych mężczyzn kąpała się w morzu. W pewnym momencie jeden z nich zaginął gdzieś pod wodą. Jego koledzy wezwali pomoc.

- Nie mogliśmy go uratować - mówi Marek Chadaj, kierownik kąpieliska morskiego w Krynicy Morskiej. - Ci młodzi ludzie pływali wieczorem, po godzinach naszej pracy. Gdy zostaliśmy wezwani na miejsce zdarzenia wiadomo było, że nie da się uratować zaginionego mężczyzny. Wiedzieliśmy, że jest gdzieś w wodzie, ale nie mogliśmy go znaleźć. Morze wyrzuciło jego ciało na brzeg dopiero następnego dnia.

Była to pierwsza ofiara morza w tym sezonie letnim na Mierzei Wiślanej. Na początku wakacji, w Krynicy Morskiej, miejscowi ratownicy jednego dnia wyciągnęli z wody aż 14 osób, które kąpały się mimo zakazu. Tego dnia były silne prądy wsteczne, wiec ratownicy wywiesili czerwoną flagę. Ludzie jednak wchodzili do wody. Na szczęście nikt się nie utopił, choć niektóre akcje ratownicze mogły skończyć się tragicznie. Do niebezpiecznych zdarzeń doszło także na innych kąpieliskach. W Jantarze jeden z ratowników uratował 12-letnią dziewczynkę, która zsunęła się z materaca na dość głębokiej wodzie. Z kolei w Sztutowie pół kilometra od brzegu odpłynęły trzy osoby na materacu i nie potrafili wrócić własnymi siłami. Tutaj również odwagą i doświadczeniem wykazał się jeden z ratowników. Popłynął po zaginionych łodzią hybrydową.