Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

I Ty możesz zostać pilotem drona

Materiał Partnera Zewnętrznego
Można kupić samochód, ale samo to nie uprawnia nas jeszcze do jego prowadzenia. Podobnie jest z dronami. Kupić drona i sterować nim teoretycznie może każdy, ale nie w we wszystkich warunkach i nie na określone potrzeby. Dziś piszemy o licencji na drony, zmianach prawnych i nie tylko.

Lataniem dronem sam nieźle się zaraziłem. Przetestowałem nawet dla Was stosunkowo niedrogi model z segmentu tzw. entry-level - JJRC H8C. Zdaję sobie jednak sprawę, że już niedługo beztroskie latanie może się skończyć. Ustawodawcy coraz bardziej podejrzliwie patrzą na całe zagadnienie i kwestią czasu jest nim przepisy dotyczące dronów zostaną zaostrzone - chociażby na wzór zagranicznych. Czy słusznie?

Ze smutkiem przyznaję, że zgadzam się z zaostrzaniem tych przepisów. I chociaż bardziej restrykcyjne prawo uderzy również we mnie, dosłownie "podcinając mi skrzydła", to jednak wiem, jak na ten temat zapatrują się osoby postronne, i wiem, do jakich incydentów z dronami w tle już dochodziło. Niniejszy artykuł piszę więc jako osoba, która lubi latać i chce to robić, niemniej ma przy tym świadomość częściowej zasadności zamieszania, jakie drony wzbudzają.

O ciekawych incydentach powiemy sobie w dalszej części artykułu. Już teraz jednak zasygnalizuję, że nawet pomijając kwestię niebezpiecznych wypadków, urządzenia te wzbudzają raczej niepokój niż podziw. Jest to w końcu latający z diabelną szybkością zestaw kuchennych blenderów, który w dodatku może naruszać czyjąś prywatność, a w oczach osób postronnych - na pewno je nagrywa i wykonuje im serię zdjęć. Jasne, pewnie nikt nie ma szczególnego interesu w tym, by nagrywać sąsiadkę Grażynę idącą z zakupami, ale sam fakt, że czuje się ona zagrożona choćby obecnością drona, powinien jednak być wystarczający i zrozumiany. Nigdy, ale to przenigdy, nasza wolność nie powinna naruszać czyjejś - choćby "urojonej". Ten apel odnoszę jednak jedynie do waszego zdrowego rozsądku - nie jest on przedmiotem uwarunkowań prawnych. Na razie. O tym też napiszemy sobie później.

Zapewne już teraz wielu z Was moje słowa uzna za totalną bzdurę, godzącą w wolność, bla, bla, liberalizm. Podam Wam więc, jako ciekawostkę, cytat właściciela sklepy drony.net. Wypowiedź była publikowana na bankier.pl: "Interesowała się tym [dronami] jedna z agencji detektywistycznych, ale dostępne u nas bezzałogowe helikoptery okazały się zbyt głośne, żeby można było prowadzić obserwację z ukrycia"
Wiadomo, nie każdy pilot to szpieg, ale też nie możemy zakładać, że wszyscy mają w 100% uczciwe zamiary. Zgadza się, nawet jeżeli Ty, drogi Czytelniku, takie masz.

Czy potrzebuję specjalnych kwalifikacji?
Mam dla wielu z Was dobrą wiadomość - póki co, latać dronem może praktycznie każdy. Wasze czteroletnie dziecko również (pominę tutaj kwestię, czy można by nazwać odpowiedzialnym zachowaniem sprezentowanie takiej zabawki dziecku). Dron nie może ważyć więcej niż 25 kilogramów, a także nie może być on wykorzystywany w celach zarobkowych, a więc np. do wykonywania zdjęć ślubnych czy innych, podlegających sprzedaży.

Latanie na w celach innych niż zarobkowe, tj. np. rekreacyjne lub sportowe, może faktycznie obyć się bez licencji, ale nie bez poszanowania też innych przepisów, o których jednak na ogół się zapomina. Przede wszystkim chodzi tu o prawo lotnicze. Dron, drodzy czytelnicy, lata. I tak samo jak inne tego typu pojazdy, musi przestrzegać ograniczeń. A raczej pilot powinien ich przestrzegać. Świetny i wyczerpujący artykuł na ten temat przygotował serwis Świat Dronów i do niego też Was odsyłam ("Drony a prawo polskie").

Zakładając, że niewielu z Was będzie się jednak chciało czytać kolejny artykuł, pokrótce temat Wam przybliżę. Zasadniczo nikt nie ma prawa do strefy powietrznej naszego kraju. Dzieli się ona na tzw. strefy niekontrolowane (do 3 km licząc od powierzchni ziemi), kontrolowane (od 3 km) i niesklasyfikowane. Zasadniczo nas, jako pilotów dronów, może interesować jedynie strefa niekontrolowana do wysokości 3 km. Ale nie wszędzie. Również w tej strefie występują obszary wyłączone spod niekontrolowanych lotów. Przede wszystkim będą to obiekty wojskowe i lotniska oraz strefy R (RestrictedArea – strefa ograniczeń), D (DangerArea – strefa niebezpieczna) oraz P (ProhibitedArea – strefa zakazana). W dużych miastach mogą występować te ograniczenia w strefie niekontrolowanej - chociażby cała lewobrzeżna Warszawa jest wyłączona spod takich lotów ze względu na bliskość Okęcia, a o pozwolenie na loty w pobliżu budynków rządowych należy się ubiegać w Biurze Ochrony Rządu. W sieci jest też oczywiście narzędzie, które naniosło na mapę Google obszary ograniczające strefę lotniczą w Polsce - oto link. Podobne informacje znajdziecie również na stronie PAŻP, czyli Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej.

Co jeszcze ma znaczenie? To, czy dronem latamy w zasięgu wzroku (definicja VLOS - Visual Line of Sight), czy poza nim. Tutaj wchodzimy na grunt latania z modułem FPV, czyli First Person View (z widokiem na żywo z kamery na dronie). Loty tego typu są ograniczone tak dla osób z licencją, jak i bez niej, ale nie zabronione. Wniosek o udostępnienie strefy powietrznej pod loty w trybie FPV trzeba złożyć, co do zasady, do Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. Podobnie do PAŻP należy zgłosić loty w strefie lotniska i dronem o ważącym więcej niż 25 kg.

Podsumowując - wykorzystanie hobbystyczne dronów jest, póki co, całkiem swobodne. Wystarczy, że nasza zabawka waży mniej niż 25 kg, latamy w zasięgu wzroku (ale zachowując obszar lotu w niekontrolowanej przestrzeni powietrznej, z wyłączeniem wszelkich elementów niesklasyfikowanych i kontrolowanych znajdujących się w tej przestrzeni) i nie czerpiemy z tego korzyści finansowych.

Dron to narzędzie mojej pracy
W takiej sytuacji bez licencji się nie obędzie. Drony to stosunkowo świeży temat, zwłaszcza w polskim prawie, a więc i przepisy w zakresie zdobywania licencji ulegną zmianie, co już zostało zapowiedziane. Będzie trudniej nie tylko o licencję, ale i dla osób sterujących dronem wyłącznie rekreacyjnie.

Przykładowe zdjęcie wykonane dronem

Jest kilka warunków, które trzeba spełnić chcąc uzyskać kwalifikację operatora drona o nazwie UAVO. Przede wszystkim trzeba być osobą pełnoletnią, z wykształceniem min. średnim, a także należy wykonać odpowiednie badania lekarskie, w efekcie których dostaniecie orzeczenie o braku przeciwwskazań do sterowania bezzałogową maszyną. Najgorsze zostawiłem na koniec - należy również zdać egzamin państwowy. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to staniecie się szczęśliwymi posiadaczami certyfikatu UAVO, czyli operatorami bezzałogowego statku powietrznego, wydawanego przez Urząd Lotnictwa Cywilnego. Przypomnę jednak, że kwalifikacja dotyczy wyłącznie możliwości komercyjnego wykorzystania drona - nie uprawnia ona, sama w sobie, do sterowania dronem przekraczającym 25 kg i w strefach kontrolowanych, na to potrzebne są dodatkowe pozwolenia, wydawane na wniosek. Często wymagane jest również konkretne wyposażenie drona w moduły komunikacyjne, które umożliwią zaprogramowanie wnioskowanej trasy lotu.

ULC, w obliczu narastającego zainteresowania tematyką, przygotował biuletyn informacyjny dla osób, które starają się o uzyskanie uprawnienia do lotów komercyjnych w trybie VLOS. Ten PDF to z kolei zakres tematyczny egzaminów. Celowo w odniesieniu do słowa "egzamin" użyłem liczby mnogiej. Aby uzyskać uprawnienie należy bowiem zdać dwa testy - teoretyczny i praktyczny. Część teoretyczna, jak twierdzą osoby cieszące się już licencją, nie należy do najłatwiejszych ani najtrudniejszych. Dotyczy on przede wszystkim znajomości cywilnego prawa lotniczego. Część praktyczna to już samo latanie - egzaminator poprosi nas o wykonanie serii akrobacji, figur geometrycznych, ósemek, itp. Oczywiście bez możliwości zaprogramowania toru lotu.

Przykładowe zdjęcie wykonane dronem

Jest też druga "przyjemna" sprawa - płatności. Póki co do egzaminu można przystąpić bez uprzedniego kursu, co drastycznie obniża wydatki związane ze zdobyciem uprawnienia. Na tę chwilę jest to w całości wydatek rzędu 200 zł. Kursy, w zależności od kategorii, na którą się ubiegamy, kosztują już nawet i kilka tysięcy złotych (kategoria lotu bez widoczności to wydatek rzędu nawet 12 tys. złotych). Chociażby z z tego powodu, jeżeli chcecie założyć biznes, warto już teraz postarać się o uprawnienia. Na stronie ULC widnieje informacja, że na razie certyfikatów UAVO wydano ok. 1000. Obowiązkowe szkolenia najprawdopodobniej staną się rzeczywistością już niebawem, a oto stanowisko ULC w tej sprawie:

"W bardzo wielu przypadkach wymagana od operatora UAVO wiedza jest zbyt skomplikowana, aby osoba niezwiązana wcześniej z lotnictwem cywilnym mogła ją samodzielnie przyswoić i następnie zastosować w praktyce. Wprowadzenie obowiązku ukończenia szkolenia teoretycznego z podstaw prawa lotniczego, budowy przestrzeni powietrznej i bezpieczeństwa eksploatacji bezzałogowych statków powietrznych wpłynie zatem pozytywnie na poziom wiedzy operatorów UAVO wykonujących w zakresie różnego rodzaju prace lotnicze."

Na stronie Urzędu Lotnictwa Cywilnego znajdziecie sporo więcej informacji na ten temat samych egzaminów, jak i uprawnień, w tym wszystkie wnioski i potrzebne dokumenty, a nawet listę lekarzy orzeczników i uprawnionych egzaminatorów.

Nadchodzące zmiany w prawie
Wiele państw na świecie posiada bardziej restrykcyjne przepisy odnośnie dronów niż wyżej opisane. Również w Polsce prawo się zmieni. Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju pracuje już nad nowym rozporządzeniem (link do szerszego opisu zmian), które "podetnie skrzydła" dronów również hobbystów. W tej sprawie wypowiedziała się Marta Chylińska, Rzecznik prasowy Urzędu Lotnictwa Cywilnego. W wywiadzie udzielonym dla Informacyjnej Agencji Radiowej stwierdziła, że celem nowych przepisów ma być lepsze rozróżnienie pojazdów bezzałogowych, wykorzystywanych przez amatorów i profesjonalistów.

"Chodzi o to, żeby osoby, które sterują modelami latającymi, robiły to poza miastem w bezpiecznej odległości od budynków, terenów zabudowanych i mieszkańców"

Celem tego zabiegu będzie upewnienie się, że osoby, które sterują dronem w mieście, mają uprawnienia poświadczające tak ich umiejętności, jak i wiedzę z zakresu bezpieczeństwa. Jeżeli dodać do tego konieczność odbycia kursu "nauki jazdy", to ostatecznie obraz polskiej "dronosfery" nie wydaje się mieć świetlanej przyszłości.
Krążą też głosy o jednej korzystnej zmianie - odnośnie lotów w strefach kontrolowanych. Istnieje postulat, zgodnie z którym loty byłyby dozwolone bez zgody PAŻP do wskazanej wysokości, w wyznaczonych obszarach. Ułatwiłoby to profesjonalistom kręcenie materiałów w miastach, które często objęte są strefami ze względu na bliskość lotniska.

#break#

A może powinno być jeszcze trudniej?
Bezmyślność to nieodłączna cecha każdego społeczeństwa. Nie dziwi zatem fakt, że jeżeli coś nie jest zakazane, a potencjalnie może wyrządzić szkodę, to problemy się pojawiają. Co gorsza, nawet gdy jest zakazane, to i tak znajdą się wybitne jednostki, które te zakazy zlekceważą. W końcu dron to tylko mała zabawka, nieszkodliwa, a dająca za to użytkownikowi niezłą swobodę, a jakiej ludzkość marzyła przez wieki.

I takim własnie gwiazdorem polskiej "dronosfery" okazał się chociażby pomysłowy pilot, który postanowił wybrać się ze swoim cackiem na loty przy lotnisku Chopina. O tej sytuacji słyszeliście już zapewne dziesiątki razy - dodam więc jedynie, że pilot samolotu dostrzegł drona latającego w pobliżu, co w jego ocenie stwarzała zagrożenie dla manewru lądowania. Konsekwencje były olbrzymie, a opóźnienie lądowania było tylko jedną z nich. Pocieszeniem jest jednak to, że właściciela drona złapano. Mam nadzieję, że - dla przykładu - zostanie mu wlepiona solidna kara. A jest ku temu całkiem spora szansa, bo za spowodowanie zagrożenia w ruchu powietrznym grozi do ośmiu lat więzienia. Co gorsza, nie jest to jedyny przykład bezmyślności pilotów dronów w pobliżu lotnisk - podobna sytuacja miała miejsce w Krakowie.

Incydentów z dronami było sporo. Zdarzało się, że dron spadł komuś na głowę, powodując poważne obrażenie. Naruszenie prywatności osób trzecich to chyba jednak najczęstsze wykroczenie. O ciekawym przypadku takiego wykroczenia pisaliśmy w artykule Za zestrzelenie obcego drona ze swojej posesji grozi wyrok. I dobrze. Sytuacja miała miejsce w USA, gdzie pewien mieszkaniec, ujrzawszy drona latającego w pobliżu swojej posesji, postanowił go zwyczajnie zestrzelić. Jak pomyślał, tak zrobił. O konsekwencjach tej sytuacji możecie przeczytać w ww. artykule. Dodam jedynie, że sprawa jest dość skomplikowana. O ile w pełni zgadzam się poczuciem nienaruszalności posesji, o tyle ten pan użył dość drastycznych środków, po prostu strzelby, co w obliczu zaludnionego obszaru jest po prostu wyrazem najczystszej głupoty.

A są inne sposoby, by poradzić sobie z ewentualnymi nalotami dronów. Chociażby Polacy wymyślili system SafeSky, który wykrywać będzie nadlatującego trutnia, a do tego przejmie nad nim kontrolę i bezpiecznie wyprowadzi go poza teren naszej posesji. Odnoszę wrażenie, że z takich systemów korzystać będzie wiele firm, które nie życzą sobie wglądu konkurencji na ich posesje, czy też placówki rządowe. Dobrze jednak, że tego typu systemy są dostępne również dla "zwykłych" ludzi. Wywiad z twórcami SafeSky możecie przeczytać na SpidersWeb.

Zasady odpowiedzialnego sterowania
Miało być o licencji i prawie, ale postanowiłem podzielić się z Wami jeszcze jedną rzeczą - 12 przykazaniami odpowiedzialnego sterowania dronem. Kwestii zdrowego rozsądku, chłodnej kalkulacji ryzyka i odpowiedzialności, poświęciłem całkiem sporą część tego artykuły, jak i wielu innych na naszym portalu. Apel o podobnym wydźwięku, aczkolwiek ubrany w całkiem sensowne "przykazania", został opublikowany na stronie podrozniccy.com pod tym linkiem. Klikając w link poznacie również zdanie autora m.in. na temat incydentu z lotniska Chopina. A oto obiecane reguły:

Z zasadami w pełni się zgadzam. Trzeba używać wyobraźni, znać dobrze swojego drona i umieć nim kierować. Chciałbym jednak zwrócić tu jeszcze uwagę na 5. regułę, odnośnie kamerowania grupy ludzi (w domyśle tłumu, przechodniów, osób nam nieznanych). Drony w dużej mierze wzbudzają tyle niepokoju właśnie ze względu na możliwość wykonywania nimi zdjęć i kręcenie filmów. Pamiętajcie, że taka świadomość wprowadza duży dyskomfort, osoby te mogą czuć się nieswojo, nawet jeżeli nie wykonujecie zdjęć, a kamerka leży schowana w pudełku. To nie ma znaczenia. Zachowujmy poszanowanie dla drugiej osoby - już nawet zupełnie pomijając przepisy prawne, które tylko tak marginesie dodam, tę kwestię regulują. Nie sądzę jednak, że kodeksy będą Wam potrzebne - wystarczy zdrowy rozsądek.

Warto przeczytać
W tym artykule padło całkiem sporo linków i źródeł, ale chciałbym wyróżnić dwa dodatkowe, jako szczególnie przydatne i moim zdaniem wartościowe. Jednym z nich będzie artykuł mojego autorstwa - bo kogóż by innego.Testując stosunkowo tani model drona, JJRC H8C, przygotowałem dla Was nie tylko opis samego urządzenia, ale i całkiem sensowny, moim zdaniem, zbiór reguł, którymi kieruję się sterując dronem w celach rekreacyjnych. Potraktujcie to więc jako krótki przewodnik po hobbystycznym świecie dronów.

Drugi link, no dobra, nieco bardziej wartościowy, to http://www.wykop.pl/link/2664923/ama-licencjonowany-pilot-drona;AMA na Wykopie[/a], w którym licencjonowany pilot drona opowiada o swojej ścieżce. Nie tylko tej - nazwijmy to - prawnej, ale i wielu innych kwestiach związanych z zarobkowym wykorzystaniem drona. Bardzo wartościowy materiał, aczkolwiek - jak to AMA ma w zwyczaju - nieco chaotyczny.

Zachęcam Was również do zerknięcia na inne powiązane artykuły - linki poniżej. Znajdziecie w nich m.in. nasze zestawienie najlepszych dronów w różnych segmentach cenowych, czy też poradnik Jak oswoić drona.

Źródło: Conowego.pl

źródło głów. fot.: cyberlaw.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olsztyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto