Prom do 1945
Jak podają źródła między Schiewenhorst (Świbno), a Nickelswalde (Mikoszewo) do 1945 roku funkcjonowały trzy przeprawy promowe: na dwóch przewożono ludzi, samochody i wozy konne, trzecia przeznaczona była dla transportu kolei wąskotorowej (parowóz i wagony).
Wieczór 23 grudnia 1945
Zimny grudniowy wieczór na drewniany prom linowy o ręcznym napędzie wsiadło 15 osób (pasażerowie). Na promie znajdowała się jeszcze obsługa - 4 osoby. Z uwagi na bardzo silny, porywisty wiatr szybko zaczęła się spiętrzać gruba kra na rzece. Nagle, pod naporem kry pękła stalowa lina, która stanowiła prowadnicę promu od brzegu do brzegu. Prom, na którym znajdowało się 19 osób, w tym 6 dzieci, pchany spiętrzoną krą 24 grudnia 1945 roku znajdował się już 18 km od linii brzegowej. Dramatyzm całej sytuacji potęguje fakt, że dryfujący prom wpłynął na zaminowane wody, co mogło skończyć się katastrofą.
Akcja ratunkowa
Rano 24 grudnia zorientowano się, że prom nie przypłynął do Mikoszewa. Telefonogram w tej sprawie nadał komendant Komisariatu Morskiego MO w Śpiewowie (do 1947 r. tak nazywało się Świbno) Stanisław Krzyżak. Meldunek jednak nie dotarł do adresata. Nie tracąc czasu, w obliczu przewidywanej tragedii, Krzyżak rowerem udał się do Gdańska, do Komendy Rejonu Morskiego.
Bez wsparcia, ale z determinacją
Raport ustny o sytuacji promu dotarł do chorążego marynarki Ludwika Habaja. Udał się on do kapitana Portu Gdańsk i zażądał przekazania holownika niezbędnego do akcji ratunkowej. Kapitan w Nowym Porcie oświadczył "że akcja ratownicza drogą morską jest niemożliwa z uwagi na niebezpieczeństwo minowe" i odmówił wydania jednostki mt "Żbik" - jedynej, która nadawała się do wykonania tego zadania.
Na pomoc, na ratunek
Do akcji ratunkowej skierowano płaskodenną "Wronę", która nie posiadała instrumentów nawigacyjnych, map, kompasów. "Wrona" wypłynęła o 11:30. Kiedy jednostka wpłynęła na wody Zatoki Gdańskiej wybuch konflikt pomiędzy chorążym Habajem a szyprem holownika, który nie chciał dalej płynąć, obawiając się nadmiernego ryzyka.
Ocalenie
Pod wieczór dostrzeżono prom, który osiadł na mieliźnie. Gdy holownik przybił do burty promu, załoga holownika pomogła niezwłocznie przemieścić się przemarzniętym i wyczerpanym ludziom, którzy byli już w stanie krańcowego wyczerpania. Holownik nie wyruszył jednak w drogę powrotną. Zapadła noc, w pobliżu pływały miny, nadeszła śnieżyca i mgła — chorąży Habaj zdecydował zakotwiczyć holownik. W drugi dzień świąt 25 grudnia 1945 roku o godzinie 8:30 holownik "Wrona" ruszył w stronę lądu.
Prom dotarł do Zatoki Puckiej
Po kilku dniach prom, na którym zostały konie, samochód oraz w bagaże podróżnych, pchany falami morskimi, wyrzucony został na wybrzeże pod wsią Reda w Zatoce Puckiej.
Chorążego doceniono
Chorąży Habaj za swoją postawę i ocalenie ludzi otrzymał nagrodę Wojewody Gdańskiego w wysokości 5000 zł (wręczono mu ją 10 stycznia 1946 roku) i paczkę UNRRA oraz został przedstawiony do odznaczenia. Srebrny Krzyż Zasługi przyznało mu Prezydium KRN uchwałą z 19 lipca 1946 r.
Różnice w przekazie
W przekazach prasowych dziennikarze informują, że w akcji brał udział holownik rzeczny „Wrona”. Natomiast starosta gdański w informacji skierowanej do Wydziału Społeczno-Politycznego w Gdańsku pisze o udziale statku wojskowego „Żbik”. Miejsce, w którym osiadł prom, również nie jest jednoznaczne – czasami są to Babie Doły, innym razem Reda.
Powstała książka
Sprawa akcji ratunkowej na wodach Zatoki Gdańskiej była bardzo długo komentowana i powszechnie znana. Stała się również inspiracją powieści "Prom" Stanisława Goszczurnego. Powieść różni się od autentycznych wydarzeń wątkiem płynącego, na ratunek ludziom na promie, okrętu Marynarki Wojennej. Rzeczywistości taka sytuacja nie miała miejsca.
W 1970 r. nakręcono film fabularny
Na podstawie powieści Goszczurnego w 1970 roku film pod tym samym tytułem w reżyserii Jerzego Afanasjewa. W filmie wystąpili m.in. Wojciech Siemion (komendant komisariatu policji), Marian Opania, Elżbieta Starostecka, Maciej Damięcki. "Prom" to jedyny film fabularny, w którym Anna German śpiewa piosenkę.
Wydarzenie we wspomnieniach osadników
Wigilię Świąt Bożego Narodzenia 1945 roku zerwała się linia promowa na Wiśle Leniwce w Świbnie, na skutek czego fala wody porwała prom i uniosła go na morze. Prom ten wraz ze skostniałym na nim ludźmi i końmi odnaleziono na Bałtyku dopiero w dniu 27 grudnia 1945 roku. Nietrudno sobie wyobrazić, jaką tragedie przeżyli ludzie w czasie świąt na dryfującym promie, miotany przez fale morskie przy silnym mrozie i wietrze. Wypadek ten głośnym echem odbił się w całej okolicy i wielu ludzi przez długi czas bało się przeprawy promowej przez Wisłę – przypomina Stefan Andrzejczak.
Podobnie to zdarzenie zapamiętał Franciszek Sarnik — prom na Wiśle na wysokości Mikoszewa, przewożący repatriantów z dziećmi i końmi, uderzony potężną krę lodową spowodował zerwanie się liny stalowej, po której był prowadzony, i prądem wody wiślanej zniesiony na Bałtyk, na pola minowe czasu wojny. Brak łączności z Gdańskiem, brak jakichkolwiek środków, aby przyjść tym ludziom na ratunek, postawił ich, zdawałoby się na pozycji straconej. Dzięki jednak bohaterstwo paru jednostek zostali uratowani. Cała okolica z ogromną ulgą i radością przyjęła tę wiadomość.
Źródło: Rocznik Gdański t.LXXIX2019 Maciej Kijowski — jeszcze o ppor. mar. Ludwiku Habakuk i i promie uratowanym przezeń 24 grudnia 1945 roku.
Wspomnienia żuławskich osadników.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?