Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

,,Dopóki ludzie będą mieli chęć i energię, tak długo Żuławy będą szyły maski."

PP
nadesłane
Akcji ,,Żuławy szyją maski" nie trzeba już nikomu przedstawiać. Na pytania o jej przeszłość i dalsze losy odpowiada Mariola Mika kierowniczka Żuławskiego Parku Historycznego i jedna z głównych koordynatorek przedsięwzięcia.

Jak to się zaczęło?

Można powiedzieć, że zaczęło się od rodzinnej potrzeby. Monika Jastrzębska-Opitz, główna koordynatorka akcji, ma w swojej rodzinie lekarkę pracującą w szpitalu i potrzebowała maseczek. Marek Opitz rzucił wtedy pomysł, że w innych miejscach zapewne też tych masek brakuje.

Sondowaliście to w jakiś sposób?

Przed rozpoczęciem szycia zaczęłam trochę badać temat. Początkowo zdawało się, że pomysł nie ma szans powodzenia - maseczki powinny posiadać odpowiednie atesty. Skontaktowałam się jednak z grupą kobiet z Krakowa, które już szyły i okazało się, że szpitale biorą niemalże wszystko, byle mieć jakiekolwiek środki ochrony.
Od razu pierwszego dnia akcji byliśmy w kontakcie z naszym szpitalem. Dyrektor powiedział, że potrzeba jest ogromna. Zawieźliśmy tam pierwsze uszyte maseczki i uzgodniliśmy, że takie są dobre. Po poście zaczęły odzywać się inne szpitale i POZy (Sztum, Malbork). W Malborku udało się zorganizować podobną akcję, którą na początku koordynowała Marta Dorobek.

Od samego początku planowaliście stworzyć z tego akcję społeczną czy miała to być jedynie indywidualna inicjatywa?

Wtedy jeszcze nikt nie spodziewał się, jak bardzo to wszystko się rozwinie. Na początku zamówiliśmy trochę materiału, pomysł był prosty - grupa znajomych miała zacząć szyć maski, by pomagać kolejnym znajomym. Monika opublikowała post na Facebooku i okazało się, że odzew był ogromny. Dużo innych pań, nie tylko z Nowego Dworu, ale też różnych wsi ościennych zaczęło się do nas zgłaszać. W ten sposób ,,Żuławy Szyją Maski” rozpoczęło swoją działalność.

,,Żuławy szyją maski” rozrosła się wręcz w lawinowy sposób. Jak bardzo wzrosły wasze możliwości przerobowe w stosunku do tego, co było na początku?

Tego nie da się porównać w taki sposób. Niektóre z pań szyły naprawdę dużo, potem przestawały z tych czy innych powodów. Niedawno dołączyły do nas również panie ze Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego, które też szyją tych masek mnóstwo. Nasze zdolności produkcyjne zmieniają się bardzo dynamicznie, a też nie kontrolujemy w jakiś szczególny sposób ich napływu. Jedynym pewnikiem jest liczba wydanych masek, na tę chwilę to sporo ponad 10 tysięcy.

Pracujecie wyłącznie w ramach swojej akcji?

Absolutnie nie, często pomagamy też innym inicjatywom o pokrewnym charakterze, działających w naszym czy innym regionie. W większości przypadków po prostu organizujemy materiały, rozwozimy je do pań, które szyją, zabieramy maseczki, czasami prowadzimy ich dystrybucję. Jesteśmy tak jakby bazą obsługi (poza tym, że same szyjemy). Staramy się przede wszystkim zapewnić jakąś koordynację. Nieważne kto się do nas zgłosi, jeśli trzeba, to pomagamy.

Wraz z lawinowym rozwojem akcji pojawiały się jakieś problemy organizacyjne?

Rzeczywiście był taki moment, gdy nasza grupa się jeszcze rozwijała. Pisało do nas mnóstwo osób i cały ciężar komunikacji spoczywał na barkach Moniki. Ogrom osób zgłaszających się zarówno z chęcią pomocy, jak i prośbą o pomoc zaczął nas trochę przytłaczać. Ja też miałam ten moment, w którym telefon nie przestawał dzwonić i sama już nie wiedziałam, w co powinnam włożyć ręce *śmiech*. Wszystko musiało się jednak wypracować z czasem. Zastosowałyśmy pewien podział kompetencji. Dziś część dziewczyn zajmuje się rozwożeniem, inne krojeniem materiałów, jeszcze inne komunikacją z ludźmi.

Ogromne podziękowania, wsparcie od mieszkańców zarówno materialne, jak i werbalne z pewnością dodało wam skrzydeł. Jednak im dłużej działałyście, tym częściej pojawiały się nieprzyjemne sytuacje. To były jednostkowe przypadki?

Zdecydowanie. Rzeczywiście zdarzało się tak, że ktoś stawał w kolejce po raz trzeci, żeby odebrać kolejny przydział maseczek. Tylko to nie jest tak, jak może się wydawać z perspektywy osoby trzeciej. My odbieramy to trochę inaczej. Ludzie nie robią tego dlatego, że są złośliwi, tak działa strach i brak poczucia bezpieczeństwa. Chciałabym w tym miejscu ogromnie podziękować wszystkim tym, którzy nas wspierają swoją pracą, materiałowo, ale też dobrym słowem.

Nie mogę nie zadać pytania o akcję rozdawania masek z 16 kwietnia, która odbiła się szerokim echem również w mediach ogólnopolskich.

Przykre jest to, że obraz tego wydarzenia rzucił cień na akcję, w którą wielu ludzi włożyło całe swoje serce… Dla dziewczyn, które tam były, wyglądało to zupełnie inaczej. Łatwiej jest oceniać, gdy samemu nie jest się w tak trudnej sytuacji, która w końcu dla nas wszystkich jest zupełnie nowa, a dla wielu wręcz przerażająca. Sam epizod nie dotknął mnie tak, jak szydzące z tych ludzi komentarze w internecie.

Dziś nie rozdajecie już maseczek wszystkim mieszkańcom?

W momencie ogłoszenia nowych przepisów, które nakładały nakaz zasłaniania ust i nosa wiedziałyśmy, że nie będziemy w stanie zabezpieczyć każdego z mieszkańców. Zwyczajnie nie posiadamy takich mocy przerobowych, by móc obdzielić wszystkich nowodworzan. Chcemy skupić się na pomocy tym, którzy najbardziej tego potrzebują.
Jest przecież tyle sposób, by zrobić sobie własną maseczkę - nie trzeba mieć wyjątkowych zdolności, ani tym bardziej maszyny do szycia. Jeśli wykaże się trochę chęci, to można ją zrobić praktycznie ze wszystkiego. W internecie jest multum przykładów. Postawiłyśmy przed sobą zadanie, żeby to promować i pokazywać ludziom, że często prościej jest zaopatrzyć się samemu.

Jak długo Żuławy będą jeszcze szyć maski?

Dziś Monika rozmawiała z dwoma przychodniami, wczoraj ze szpitalem. Maseczki są potrzebne. Szyć będziemy tak długo, jak długo będzie taka potrzeba i dopóki będzie wśród nas ta energia społeczna. W końcu cała akcja opiera się właśnie na energii społecznej, energii tych ludzi, którzy są w nią zaangażowani. Dopóki ludzie będą mieli chęć i energię, tak długo Żuławy będą szyły maski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowydworgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto